wtorek, 7 stycznia 2020

Tranzyt Merkurego 11.11.2019

O tranzycie Merkurego wiedziałem już znacznie wczesniej, ale jakoś szczególnie się do niego nie przygotowywałem. Listopad nie należy do zbyt pogodnych miesięcy, więc prawdopodobieństwo bezchmurnej pogody było z założenia niewielkie. Poza tym tranzyt Merkurego już widziałem 3 lata wcześniej.  Jednak prognozy parę dni przed tranzytem dawały pewne nadzieje, więc lepiej trzeba było się przygotować.

Na zjawisko pojechałem z 2 kolegami na miejscówkę nad jeziorem, aby mieć widoczność pod sam horyzont w razie czego. Niebo nie było idealnie czyste, były lekkie chmurki, ale jak na listopad nie można było narzekać - sam fakt, że w ogóle dało się zjawisko obejrzeć. Miałem ze sobą tylko Syntę i PST (to drugie w tych warunkach okazało się zupełnie nieprzydatne). Udało mi się zobaczyć to co nie udało się 3 lata wcześniej wejście Merkurego na tarczę. Ale to nieco zawiodło, przy małej tarczy i falowaniu atmosfery zanim człowiek cokolwiek dostrzegł (mimo uważnego wpatrywania się) Merkury już zdołał nieco wejść, szybka zmiana okularu na aparat - udało mi się zarejestrować 2 kontakt.  Potem już można było na spokojnie obserwować kiedy chmury nie przeszkadzały i przy okazji pokazywać zjawisko ciekawskim gościom, którzy czasem zatrzymywali się koło nas przejeżdżając. W międzyczasie zrobiliśmy sobie nawet prowizoryczne ognisko. O dziwo najlepsze warunki do obserwacji zrobiły się przy zachodzącym Słońcu - akurat nisko nad horyzontem nie było chmur i można było obserwować praktycznie do samego końca - a przynajmniej dopóki tarczy nie zasłoniła niska roślinność.


Kilka zdjęć z telefonu (miejscówka, ognisko, 2 zdjęcia z projekcji, i zachód Słońca)










I fotki - Synta 8" i Canon 550D

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz