wtorek, 12 lutego 2019

Sentymentalna podroż po gwiazdozbiorach

Pisałem coś ostatnio o braku pogody. Ponieważ ostatnio rytm dobowy mam mocno zachwiany, obudziłem się w nocy i juz nie mogłem zasnąć. Przez okno zobaczyłem gwiazdy, wkrótce przyszło trochę zachmurzenia, ale potem znów się rozchmurzyło i o dziwo bezchmurne niebo się utrzymywało. Było za późno na jakieś targanie sprzętu i wyjazd, ale gwiazdy tak kusiły, że postanowiłem wyjść na małą łączkę niedaleko domu. Nadal doskwiera brak lornetki, to wziąłem chociaż lustrzankę i statyw foto.  Było gdzieś ok 5 rano - widać było już w zasadzie późnowiosenne i letnie niebo - na zachodzie był Lew, na południu Wężownik i Skorpion, a na wschodzie Łabędź i Lutnia. Niebo urozmaicały przelatujące chmurne obłoczki.

Z kilku zdjęć aparatem wyszło niestety tylko 1:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz